
Opal, zdobiący Koronę MET nazywany „kamieniem artystów”, mieni się wieloma barwami, podobnie jak bogaty repertuar tej opery, obejmujący klasykę, nowoczesność i eksperyment. Metropolitan Opera od 1883 roku olśniewa świat rozmachem, bogactwem dźwięków i form. Fasada MET i data założenia podkreślają jej historyczne znaczenie, a zawieszka z Hamiltonem to hołd dla nowojorskiego Broadway’u, miejsca, gdzie króluje musical. To korona pełna blasku, godna miasta, które żyje sztuką.
Historia Metropolitan Opera House w Nowym Jorku
Powstanie i rozwój Metropolitan Opera
Historia powstania Metropolitan Opera House w Nowym Jorku jest fascynującą opowieścią o ambicjach, finansach i kulturze. Budowa tego słynnego gmachu, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych teatrów operowych na świecie, rozpoczęła się pod koniec XIX wieku.
Początki projektu
Pomysł stworzenia nowej opery w Nowym Jorku zrodził się w latach 60. XIX wieku, gdy dotychczasowa scena operowa – Academy of Music przy 14. ulicy – przestała spełniać oczekiwania rosnącej elity kulturalnej miasta. Wśród inicjatorów nowego przedsięwzięcia znalazły się wpływowe rodziny nowojorskie, marzące o teatrze, który dorównywałby prestiżem europejskim operom. Jedną z kluczowych postaci wspierających projekt był J. P. Morgan – amerykański bankier, kolekcjoner i oddany mecenas sztuki. Dzięki niemu oraz innym bogatym inwestorom, takim jak William H. Vanderbilt i John D. Rockefeller, udało się zebrać fundusze na realizację ambitnej wizji.
Budowa i otwarcie pierwszego gmachu
Budowa pierwszego gmachu Metropolitan Opera rozpoczęła się w 1880 roku. Nowa siedziba, zlokalizowana przy 39. ulicy i Broadwayu, była wzorowana na europejskich teatrach: z monumentalnym foyer, złoconymi balkonami i lożami oraz przestronną sceną, która miała pomieścić coraz bardziej skomplikowane inscenizacje. Projekt przygotowała Opera House Construction Company, a otwarcie nowej opery nastąpiło 22 października 1883 roku występem „Fausta” Charles’a Gounoda. Już od pierwszych dni MET stała się jednym z najważniejszych miejsc na światowej mapie muzyki klasycznej.
Przeniesienie do Lincoln Center
Z czasem jednak okazało się, że choć budynek przy 39. ulicy oferował doskonałą akustykę, to jego zaplecze techniczne nie nadążało za potrzebami nowoczesnego teatru. Gdy w połowie XX wieku repertuar stawał się coraz bardziej wymagający, a inscenizacje coraz większe i bardziej złożone, podjęto decyzję o budowie nowej siedziby. W 1966 roku Metropolitan Opera przeniosła się do świeżo ukończonego Lincoln Center for the Performing Arts – monumentalnego kompleksu kulturalnego, zaprojektowanego przez Wallace’a K. Harrisona. Nowy budynek, otwarty 16 września 1966 roku premierą „Antoniusza i Kleopatry” Samuela Barbera, zachwycał nowoczesnością: olbrzymią sceną, bogatym wnętrzem z kryształowymi żyrandolami Swarovskiego i monumentalnymi mozaikami Marca Chagalla oraz zaawansowaną technologią sceniczną, umożliwiającą błyskawiczne zmiany dekoracji.
Metropolitan Opera jako instytucja kultury
Metropolitan Opera szybko ugruntowała swoją pozycję jako centrum amerykańskiego życia kulturalnego. Na jej scenie występowali najwięksi – od Enrica Carusa po Marię Callas, a repertuar łączył klasyczne arcydzieła jak „Traviata”, „Carmen” czy „Turandot” z nowymi produkcjami i dziełami współczesnych kompozytorów. Dziś MET to nie tylko prestiżowy teatr, lecz instytucja globalna. Dzięki transmisjom „The Met: Live in HD” widzowie na całym świecie, również w Polsce, mogą oglądać spektakle na żywo w kinach i uczestniczyć w magii nowojorskiej sceny.
Podsumowanie: znaczenie Metropolitan Opera
Historia Metropolitan Opera to opowieść o ambicji, wizjonerstwie i wierze w siłę sztuki. Gmach tej opery – najpierw przy 39. ulicy, dziś w Lincoln Center – niezmiennie symbolizuje najwyższy poziom artystyczny, a dla miłośników muzyki z całego świata stanowi miejsce niemal święte, wpisane na stałe w mapę artystycznych pielgrzymek.
Moje spotkanie z Nowym Jorkiem
Podróż do Nowego Jorku
Moja podróż do MET Opera i spotkanie z Nowym Jorkiem nastąpiło po kilkumiesięcznych przygotowaniach. To przecież lot za ocean, do Ameryki Donalda Trumpa, polityka, który nie słynie z gościnności wobec przybyszów. Krążyły opowieści, że nawet podróżni z aktualną wizą byli zawracani z granicy.
Trudności z wizą
Już na etapie planowania podróży natknęłam się na przeszkodę. Choć Polacy mogą dziś podróżować do USA w ramach ruchu bezwizowego ESTA, ode mnie zażądano złożenia wniosku wizowego i osobistego stawiennictwa w Ambasadzie USA w Warszawie. Powód? Moja podróż do Iranu w 2012 roku. Trudno, wypełniłam więc obszerny formularz wizowy, który wymagał podania m.in. daty i miejsca urodzenia byłego małżonka, z którym rozwiodłam się… 35 lat temu. Wizę jednak otrzymałam.
Przylot do Nowego Jorku
23 czerwca 2025 roku wsiadłam do Boeinga 787 Dreamliner należącego do Polskich Linii Lotniczych LOT. Po nieco ponad ośmiu godzinach lotu wylądowałam na amerykańskiej ziemi, na lotnisku JFK w Nowym Jorku.
Przejście przez kontrolę graniczną
Przejście przez kontrolę graniczną było mało przyjemne. W dusznym, niskim pomieszczeniu podróżni stoją w wijącej się kolejce, niemal bez możliwości poruszenia się. Po godzinie otrzymałam stempel w paszporcie od ponurego urzędnika z nazwiskiem Buczek, wyhaftowanym na kieszeni munduru.
Dojazd do hotelu
Liczyłam, że z lotniska do hotelu zabierze mnie Uber. Owszem, ale najpierw trzeba było dotrzeć pociągiem do stacji Howard Beach, gdzie dopiero można zamówić przejazd. Podróż pociągiem zajęła około 25 minut, oczekiwanie na samochód kolejny kwadrans, a sam przejazd na Manhattan trwał niemal dwie godziny. W sumie moja podróż z Łodzi do centrum Manhattanu zajęła około 15 godzin.
Pierwsze wrażenia z Nowego Jorku
Nowy Jork powitał mnie pochmurnym niebem, drobnym deszczem i angielskim, którego akcentów i tempa momentami nie rozumiałam. – choć z każdym dniem było łatwiej. Szybko odkryłam miejscowe rytuały: gdzie jada się śniadania, a gdzie kolacje, gdzie można napić się dobrej kawy z ekspresu, a nie z termosu.

Central Park
No i zakochałam się w Central Parku – w jego soczystej zieleni, rozległych widokach, w żółwiach spacerujących po alejkach i pogodnych ludziach z kudłatymi psami. Central Park cudownie pachnie, jak sama wiosna, z nutą mokrej trawy, lip, bzu i rozgrzanego żwiru.